niedziela, 28 października 2012

Dyniobranie - odśnieżanie

Wycieczkę do dyniowej farmy planowaliśmy już od kilku dni. Oprócz dużego wyboru dyń, zachęciły nas wszelkie oferowane atrakcje: labirynt dla dzieci, karmienie zwierzątek, podziwianie mega dużej dyni. Niestety pogoda zrobiła nam psikusa i na kilka dni przed Halloween cała Warszawa pokryta była śniegiem ... co za tym idzie, farma też :/ Zwierzątka schowały się do ciepłych klatek, labirynt pływał w topniejącym śniegu i tylko dynie się ostały :) Ale z nimi też nie było lekko. Jak komuś zależało na ładniejszym egzemplarzu, to nie obyło się bez odśnieżania :) Ogólnie rzecz biorąc ciekawe miejsce, niestety nam warunki pogodowe i przeciekające buty skróciły czas zwiedzanie do minimum. Ale dynie mamy :D I zamierzamy zabrać się za nie jeszcze dziś :)

FARMA DYŃ http://farmadyn.pl/

p.s. NIKA znowu wszystko przespała ;)

piątek, 5 października 2012

kaszel, kaszel, kaszel!

Jest 4 nad ranem. Ja leżę, zasnąć nie mogę a w głowie tysiące myśli, jak pomóc małej ZU tej ciężkiej nocy. Uciążliwy kaszel nie daje spać mojemu przedszkolakowi, wybudza ją co godzinę i męczy dobre 15-20 minut. Męczymy się już tak drugą noc. Podziwiam ją bardzo, jej spokój ... ciche prośby między jednym a drugim atakiem "Mamo, pogłaszcz włoski", Mamo, płynie rzeczka" (to taki nasz masażyk na pleckach), "Mamo, przytul mocno". Wczoraj z racji nieprzespanej nocy została w domu. Dziś jednak będę chciała, by poszła do przedszkola - ataki nasilają się nocą, a za dnia oprócz małego kataru wszystko było w normie.

Dzień spędzony w domu okazał się pełen atrakcji. Siostry pojechały razem na rehabilitację NIKI do Olinka. Zu cały czas upominała się o ćwiczenia dla siebie - zazdrościła troszkę NICE jej tych wszystkich wygibasów. Malutka jest taka dzielna! Znosi dzielnie wszystkie ćwiczenia i naprawdę marudzi tylko w tych najcięższych momentach. Jak dobrze pójdzie, przed nami ostatni tydzień zajęć.

Następnie razem z Nianią pojechałyśmy w czwórkę na spacer do Parku Saskiego ... pełnego jesieni. Na drzewach cała paleta ciepłych barw, a na trawie kasztany, żołędzie i zagubiona biedronka.

Najwięcej czasu spędziłyśmy na placu zabaw. Nie mogę się nadziwić, ile ZUZU zyskała otwartości i pewności siebie podczas pierwszego miesiąca w przedszkolu. Już nie ma problemu z nawiązywaniem nowych znajomości i samodzielnej zabawy z innymi dziećmi. Odległość ZU - Mama, czy Zu - Niania znacznie się wydłużyła podczas zabawy na dworze :)