poniedziałek, 23 stycznia 2012

2 urodziny


Dwa lata temu, chwilę po godzinie 20:00 przyszłaś na świat ... jak ten czas leci. Drobniutka, ważąca niespełna 3kg, z czarną czuprunką na głowie i wielkimi ciemnymi oczami :) Byłaś taka malutka, taka piękna, jedyna w swoim rodzaju. W moich i Taty oczach byłaś największym cudem Świata. Trudno mi było uwierzyć, że przez 9 miesięcy nosiłam pod sercem coś tak wyjątkowego ... I te pierwsze niezapomniane chwile, gdy Twoje cieplutkie ciałko przylegało do moich piersi ... za każdym razem się wzruszam, jak sobie o tym przypominam.

Dziś jesteś naszą 2latką, naszym największym szczęściem, naszą małą córeczką. Przy tej okazji chciałabym Ci bardzo podziękować za te ostatnie lata. Były dla mnie i dla Taty wyjątkowym czasem. Pokazałaś nam, jak można kochać bezgranicznie. Nauczyłaś nas odpowiedzialności, systematyczności, rodzicielstwa. Wywróciłaś nasz świat do góry nogami ... jesteśmy Ci za to niezmiernie wdzięczni i tak jak pisałam rok temu ... poprosimy o więcej :)

Bardzo Cię kochamy, a w tym wyjątkowym dniu życzymy Ci przede wszystkim miłości ... ponieważ nauczyłaś nas, że ona jest w życiu najważniejsza!




Na przyjęciu urodzinowym królowały balony napompowane helem :) ZUZU ganiała po cały mieszkaniu ze zwisającymi wstążkami, a Dziadek robił wystrzałowe pokazy, chowając je w kartonie i wypuszczając znienacka :) Prezenty też odegrały znaczącą rolę ;) Sanki, kucyk na biegunach, komputer dziecięcy, bajki, gry i zabawki edukacyjne. Mama obawia się, że niebawem półka z zabawkami zacznie protestować, ze względu na brak miejsca :) Pingu na torcie był wielkim zaskoczeniem i jak się okazało wspaniałą niespodzianką :) Było nam miło gościć wszystkich zaproszonych ... dziękujemy za bardzo udaną zabawę!






niedziela, 15 stycznia 2012

Niedziela

Było "lalala" u Dominikanów. Był spacer. Było dużo śniegu. Była pyszna kawa i grzane wino. Popołudnie spędzone z Babcią ... niedziela :)




sobota, 14 stycznia 2012

W poszukiwaniu śniegu ... Kampinos

Na białą zimę czekamy, czekamy i doczekać się jej nie możemy. Dziś rano obudziły nas delikatnie ośnieżone chodniki oraz prognoza o całodniowych opadach śniegu! Hurrrrra! Gdzie najlepiej przywitać pierwszy śnieżny dzień - w lesie! Cel obrany - Puszcza Kampinowska - wyruszamy!

Kampinowski Park Narodowy jest bardzo atrakcyjnym miejscem dla Warszawiaków. W niespełna godzinę drogi samochodem od Centrum można zapomnieć o miejskim zgiełku i zatopić się w leśne ścieżki, doskonale zaadoptowane do pieszych rodzinnych wycieczek. Kampinos oferuje też wiele ścieżek rowerowych, ale to dopiero przed nami ... za jakiś czas ... już w czwórkę :)

ZU Kampinos odwiedzała już kilkakrotnie. W zeszłym roku najczęściej jeździliśmy do Dolinki Roztoki, gdzie półtorakilometrowy szlak spacerowy był dla nas i wózka wystarczający na przedpołudniowy spacer. Urozmaicony teren ... las, wydmy, łąka, tama bobrów ... za każdym razem nas urzekają. Dwukrotnie robiliśmy podejście do przejścia w całości ścieżki dydaktycznej "Wokół Bieli" w miejscowości Stara Dąbrowa. Niestety ZUZU nie dała rady na samych nóżkach przejść ponad 4 kilometrowej trasy, a wózek w pewnym momencie odmówił posłuszeństwa.

Dziś po raz pierwszy trafiliśmy do wsi Granica, za miejscowością Kampinos. Cudowny las, zabytkowe budynki skansenu oraz Muzeum Puszczy Kampinowskiej, pełne zwierzęcych eksponatów. ZUZU najbardziej zachwycona była różnymi gatunkami ptaków, lisem, wilkiem i małym szczurem :) Wszystkie zwierzęta naturalnych rozmiarów - niestety wypchane :/ Po zwiedzeniu Muzeum, podczas wietrznego spaceru największą atrakcją okazały się pozamarzane kałuże i możliwość poskakania po nich butami i potłuczenie lodowych szkiełek :) Tacie też się to bardzo podobało ;)

Niestety śniegu podczas wycieczki nie znaleźliśmy - okazało się, że jest go znacznie więcej w mieście ;) Na zakończenie przytrafiła nam się miła niespodzianka - jadąc samochodem w kierunku głównej drogi zauważyliśmy Łosia, który przez kilkadziesiąt metrów biegł równolegle z naszym samochodem , a gdy się zatrzymaliśmy przebiegł przed naszą maską i pobiegł w kierunku lasu. :) Ruszyliśmy dalej a ZU jeszcze przez jakiś czas powtarzała "nie ma Łosia, nie ma Łosia" ;)





p.s. Biała zima nastała, niestety późnym wieczorem ... ZUZU już od ponad dwóch godzin śpi. Dopiero jutro podczas porannego spaceru będzie dreptać po białym puchu ;)

piątek, 13 stycznia 2012

Kącik plastyczny

Jakiś czas temu w pokoju ZUZU pojawiło się biureczko i dwa krzesełka, zaadaptowane na kącik plastyczny :) W tym miejscu spod rączek ZU wychodzą mniejsze i większe dzieła. Na stoliku nazbierała się już spora kolekcja kolorowanek - tych klasycznych i wodnych. Jest czarne pudełeczko pełne kredek, farby oraz dwie tablice ze znikopisem. Dodatkowo co jakiś czas Niania przynosi niespodzianki w formie dużych kolorowych kartonów, krepiny, waty itp. Poniżej tylko niewielki przegląd "Galerii ZUZU" :)





czwartek, 12 stycznia 2012

Choinka

Dziś żegnamy się z choinkami w naszym domu. Zarówno duża z salonu i mała z pokoju ZU nie wytrzymają już dłużej domowych temperatur. W tym roku po raz pierwszy zawitały u nas żywe drzewka. Wspólna wyprawa po ich zakup była dla ZUZU niesamowitą przygodą. Na placu, gdzie swoje drzewka prezentowało kilkunastu sprzedawców, Zu musiała sprawdzić niemalże każdą choinkę, dotknąć, powąchać ... by w końcu wybrać te właściwe ;)

Najwięcej zabawy sprawiło ubieranie i rozbieranie choinek .... bombki latały po cały mieszkaniu ... dobrze, że plastikowe ;)

Nie możemy zapomnieć o jeszcze jednej choince, która do tej pory wisi na drzwiach pokoju ZUZU. To wspólne dzieło Zu i Niani. Jest tak urocza, że chyba zostanie z nami na trochę dłużej ;)

Przy tej okazji, w słowniku ZU pojawiły się nowe słowa: "inka" - choinka, "bombka", "mama-bombka", "tata-bombka", "dzidzia-bombka" - w zależności od wielkości ozdób, "lampki", oraz piosenka "inka, inka, nasze inka" - śpiewana na wszystkie możliwe melodie ;)






wtorek, 10 stycznia 2012

Kopernik

Mama nadrabia zaległości ... w komputerze setki zdjęć z ostatnich kilku miesięcy życia małej ZUZU. Praca, ciąża, obowiązki wychowawcze i domowe czasami uniemożliwiają spędzenia chwilki przed komputerem ... małymi kroczkami Mama obiecuje wyjść na prostą :)

W Centrum Nauki Kopernik byliśmy ponad miesiąc temu. Zaplanowany niedzielny rodzinny wypad miał być miłym sposobem spędzenia wspólnie popołudnia. Tak też było ... przez pierwsze 30 minut.

Zwiedzanie zaczęliśmy od sali BZZZ! - sali przeznaczonej dla najmłodszych odkrywców. ZU zachwyciła się częścią wodną. Kilkunastometrowa rzeka pełna atrakcji pochłonęła ją całkowicie. Piłeczki, przeszkody, wiry wodne ... wszystko namacalne dla małych rączek! Sala z rurą pochłaniającą kolorowe papierki, rozkładanie na części plastra miodu, nasłuchiwanie dźwięków różnych gatunków ptaków ... zabawy było aż nadto. Następna w kolejce była zjeżdżalnia ... która niestety okazała się atrakcją dla nieco starszych dzieci. Zuzu zjeżdżając straciła równowagę i obracając się o 360 stopni z przerażeniem i wielkim płaczem zakończyła swoją rozrywkę tego dnia.

Nie pomogło przytulanie, powrót do wodnej części i atrakcje na wystawach dla dorosłych. Po kilkukrotnym marudzeniu i " Mama ja chcę didit (do samochodu)" wróciliśmy do domu.

Kopernika chętnie odwiedzimy ponownie ... ale najwcześniej za rok. Osobiście polecam wszystkim małym odkrywcom, ale chyba w przedziale wiekowym >3 :)







niedziela, 8 stycznia 2012

sielankowy weekend

Za dwa miesiące życie Mamy, Taty i ZUZU przewróci się do góry nogami :))) ... na świat przyjdzie Anika - młodsza siostra :) Korzystając z okazji długiego styczniowego weekendu i faktu, że Mama jeszcze w miarę swoich możliwości mogła spędzić go aktywnie, cała trójka wybrała się na trzy-dniowy sielankowy wypad :)

Główną atrakcją okazały się konie, a w szczególności GUCIO - kucyk, który przez dwa dni umilał czas ZUZU podczas wspólnych przejażdżek. Było też pierwsze ognisko i pierwsza upieczona kiełbaska, poprzedzone przejażdżką konnym powozem. Wieczory ZU spędzała z innymi dziećmi na wspólnych wygłupach w pokoju zabaw. Atrakcją też okazało się zdobienie i wypiekanie ciasteczek ... jak byśmy mało takiej rozrywki mieli w domu ;)

Na koniec jeszcze miły rodzinny spacer po malowniczej okolicy ... aż nie chciało się wracać do domu :)