piątek, 25 czerwca 2010
CiuchCiuchCiuchCiuch ... czyli trochę gimnastyki
Mała ZUZU bardzo dziękuje cioci Agacie za "CiuchCiuchCiuchCiuch" ... do zobaczenia po powrocie znad morza :)
czwartek, 24 czerwca 2010
O takim jednym Ciasteczkowym ...
Ciasteczkowe potwory dzielą się na:
mały - to zwykły zjadacz ciastek, nieporośnięty futrem, zazwyczaj wychodzi tylko do sklepu po ciasteczka; jak ma zły humor to potrafi ich zjeść aż tuzin
średni [medium] - zjada średnio kopę ciastek dziennie, średnio porośnięty futrem [tylko na klatce piersiowej i nogach]; przejawia nadmierne zainteresowanie ciasteczkami, bywa niebezpieczny dla otoczenia (dewiza: "Dla ciasteczek wszystko!!!!")
duży - zjada średnio tonę ciastek dziennie, nadmiernie owłosiony (wszędzie), posiada dewizę średniego rozbudowaną o stwierdzenie, że "Jem ciasteczka, więc jestem!!!"
olbrzymi - większy niż domy, które widzi jako ciasteczka. Kiedy je zjada, mówi: "To ciacho jest takie nieciachowe!". Normalnie zjada sto takich "ciasteczek" dziennie, a jak go wkurzysz na maksa, to może zjeść z pół miliona, by nabrać sił, a potem cię ZJEŚĆ! Ratunku!
prezydencki - widziany jedynie raz, a widział go Pan Prezydent.Uwaga - Gatunkowi grozi wymarcie!
Z Nonsensopedii, polskiej encyklopedii humoru
środa, 23 czerwca 2010
Tata
Zuzu jest prawdziwą szczęściarą ... ma najwspanialszego Tatę na świecie, jakiego mogłaby sobie wyobrazić. Kochającego opiekuna, profesjonalnego fryzjera dziecięcych fryzur, najlepszego kucharza specjalizującego się w mieszankach mlecznych, oraz super kumpla od chichów śmiechów i coraz to nowych zabaw.
Podczas tych zabaw Tata zamienia się w małego chłopca ... a Mama podgląda go z uśmiechem na twarzy i jest prze-szczęśliwa mając pod jednym dachem dużego i małego dzieciaka.
Dziś Dzień Ojca ... wszystkiego najlepszego Tatku ;)
M - Kochanie kładziesz się już spać?
T - Tak, tak, już idę ....
następnego dnia rano ;) ... (poniżej)
sobota, 12 czerwca 2010
Gdy na dworze upał ...
sobota, 5 czerwca 2010
Mała globtroterka
ZUZU została małą globtroterką :) Mając niespełna cztery miesiące wyruszyła wraz z Mamą i Tatą na podbój Włoch. 18 dni, ponad 4 tysiące kilometrów, włoskie miasta, miasteczka, wioski. Przez dwa tygodnie mieszkaliśmy w samym sercu Toskanii. Wiosna w tym rejonie jest wyjątkowo piękna. Pachnące gaje oliwne, zielone winnice, pola w czerwonych makach. Zwiedziliśmy Pizę, Siennę, Florencję i wiele mniejszych, ale za to bardzo urokliwych miasteczek. Pod koniec podróży zatrzymaliśmy się w Lido Di Jesolo, skąd wyruszyliśmy promem do Wenecji.
Mama początkowo miała obawy, czy mała ZUZU da radę takiemu wielkiemu wyzwaniu. Ale Zu już od pierwszych minut podróży pokazała, że prawdziwa z niej globtroterka i dzielnie znosiła każdy kolejny kilometr w samochodzie, głównie skupiając się na śnie ;) Natomiast już na miejscu przestawiła swój biologiczny zegar na "wakacyjny" i od 22.00 do 8.00 przesypiała całą noc ... ach to górskie toskańskie powietrze ;)
Za dnia spacerowaliśmy po okolicy, jeździliśmy na całodniowe wycieczki, Zu podziwiała włoską architekturę (o wiele ciekawsza niż domowe sufity) a Mama z Tatą delektowali się włoskimi smakami. Po prawie trzech tygodniach cała nasza trójka wróciła wypoczęta, zrelaksowana i wyspana :) z naszego pierwszego wspólnego rodzinnego urlopu ... Mama już planuje następny, bo wie, że ZUZU dzielnie znosi takie przygody a zmiana klimatu wpływa na nią pozytywnie i czyni cuda :)
foto by Mama&Tata
Subskrybuj:
Posty (Atom)