wtorek, 30 marca 2010
Duuuuuuuuża wanna oraz o tym, dlaczego tak polubiłyśmy balkon
Mała ZUZU trafiła dziś do wielkiej WANNY. Po dwóch miesiącach pluskania się w małej wanience zmieniłyśmy akwen do wodnych zabaw na większy. Na brzuchu u Mamy wśród hektolitrów (z punktu widzenia ZUZU) wody, poranne pluskanie okazało się super zabawą. Było też pływanie na pleckach i odpychanie się nóżkami i rączkami od krawędzi wanny. Na razie żółta kaczuszka towarzyszyła nam na odległość, ale już niebawem dołączy do naszego grona waniennych nurków .
Mieszkanie na ostatnim piętrze siedmiopiętrowego budynku ma swoje plusy i minusy. Do plusów można zaliczyć piękny widok zza okna, mniej hałasu z zewnątrz oraz brak odgłosów tupiących szpilek z nad sufitu. Minusem niestety jest niemożliwość wyjścia na spacer z wózkiem w momencie awarii windy – i właśnie od dwóch dni tego doświadczamy. Nie chcąc marnować ładnej pogody na zewnątrz, korzystamy ze spacerów … na balkonie ;) Nie mając innego wyjścia, z optymistycznym podejściem (bo przecież wiadomo, że szklanka jest do połowy napełniona a nie do połowy pusta …) wykorzystujemy nasz balkon jak tylko się da. Na szczęście mamy na nim wystarczająco dużo miejsca by zrobić dwa nawroty wózkiem na krzyż a Mama może rozstawić krzesełko przy letnim stoliku, zaparzyć sobie kubek kawy, poczytać książkę, poklikać na komputerze, a i obiekty do sfotografowania się znajdą ...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
słodziutka Zuzu:)Dobry pomysł z tą wspólną kąpielą-wykąpana mama=wykąpana córcia. A jak poradziłyście sobie ze spaniem w łóżeczku? Mój synek nie ma zamiaru się z nim zaprzyjaźnić, bo nie przespał w łóżeczku ani jednej nocy.
OdpowiedzUsuńU mnie początki nie należały do najłatwiejszych. Za bardzo przyzwyczaiłam ZUZU do zasypianie w ramionach. Zaraz po porodzie ZUZU spała ze mną w szpitalnym łóżku przez trzy noce. Kobiety leżące w łóżkach obok dziwnie się na mnie patrzyły, a same trzymały swoje maleństwa w łóżeczkach postawionych obok. Ja po prostu czułam, że ZUZU tego potrzebuje, ja zresztą też potrzebowałam tej bliskości. Po powrocie do domu przez kilka pierwszych nocy ZUZU mocno marudziła gdy kładliśmy ją do łóżeczka. Najczęściej kończyło się to układaniem jej pomiędzy nami w naszym łóżku. Po tygodniu wspólnie stwierdziliśmy, że czas chyba na jakieś zmiany. Zaczęliśmy sumiennie kłaść ją za każdym razem do łóżeczka. Gdy pojawiał się płacz początkowo pomagały tylko ramiona rodziców. Powoli zaczęliśmy wprowadzać mały "rygor". Jak mała zaczynała marudzić, nad jej głową rozwieszaliśmy książeczkę z czarno/czerwono/białymi obrazkami. Po 15 minutach najczęściej zasypiała zmęczona zabawą z przyjaciółmi z góry ;) W naszym przypadku np zupełnie nie sprawdziła się karuzela. Bardziej rozbudzała Małą niż ją usypiała. Teraz gdy marudzenie pojawia się nawet "po książeczce", wystarczy, że pochylimy się nad nią, delikatnie pobujamy jej ciało ręką i porobimy "szszszszszszsz" nad uchem ;) DZIAŁA! ZUZU przesypia 6 godzin w nocy bez budzenia się :) Polecam "Język niemowląt" Tracy Hogg - jej tam podanych kilka fajnych rad na temat usypiania i nie tylko. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuje za rady. Postąpiłam podobnie jak Ty, spałam z Maksiem w szpitalu w jednym łózku i w domu rówmnież spał między nami. Nie m iał ochoty spać w łózku, ale powoli go odkładam i do łożeczka. Nie zapeszam ale wszystko idzie w dobrym kierunku. Niestety 6 h nie spi, budzi się co 3 na jedzenie, ale to już przezyję, ważne, ze mogę choś chwilę przespać się bez stresu, ze go zgnieciemy:)Dominik też odetchnął i nie śpi już na baczność:) Chciałabym wybrać się bna basen z bobasem, właśnie szukam basenu gdzie takie niemowlaki mogą się kąpać. Czy Ty z Zuzu już pływałyście razem?
OdpowiedzUsuń